Przeklęte rozmiarówki
Z rozmiarówkami ma problem tak naprawdę absolutnie każdy producent odzieży dziecięcej, bo kryteria nie są oczywiste. Jeśli jednak stworzona została tabela rozmiarów, to problem jest częściowo zażegnany. Dlaczego częściowo? Dlatego, że ani w sieciówkach, ani w dyskontach odzieżowych nikt najwyraźniej nie wziął pod uwagę, że dzieci nie wycina się z gazet. Rozmiarówki kończą się za wcześnie, a same kroje są zwyczajnie niedopasowane do figury dzieci. Efekt? Długość spodni dobra, ale w pasie albo za ciasne, albo zbyt luźne. Rękawy za długie, bluza za wąska – norma. Znają to i rodzice, i dzieciaki.
Niestabilna bawełna
Bawełna, jeśli jest jedynym włóknem w tkaninie, ma pewną uciążliwą wadę: „mechaci się”, co nazywa się też pilingowaniem. Aby temu zapobiec, należy włókna bawełniane ustabilizować, a robi się to odpowiednią ilością włókien syntetycznych, najczęściej poliestru. Nie cierpi na tym ani odprowadzanie wilgoci, ani wentylacja, natomiast odzież dziecięca staje się znacznie trwalsza i wygodniejsza.
Zupełnie przy okazji – stabilizowana bawełna nie kurczy się w praniu, a także staje się bardziej odporna mechanicznie. Syntetyczne włókna zwiększają elastyczność, więc rozdarcie takiej tkaniny stanie się dużo trudniejsze.
Zaniedbana estetyka
Tutaj można by wyróżnić kilka rodzajów błędów: kiepski dobór kolorów, monotonię wizualną, umieszczanie na odzieży chłopięcej wulgarnych emblematów i inne. Aby jednak sprawę uprościć: odzież dla niegrzecznych chłopców może być doskonałą estetycznie, a przy tym mieć w sobie ten pazur, którego chłopcy w wieku buntownika zaczynają szukać wszędzie.